Jak dawniej obchodzono Dzień Wszystkich Świętych?

Jak dawniej obchodzono Dzień Wszystkich Świętych?

Współczesne obchody Dnia Wszystkich Świętych są nam powszechnie znane. 1 i 2 listopada odwiedzamy cmentarze, gdzie kładziemy kwiaty i zapalamy znicze, mające być wyrazem naszej pamięci o tych, którzy odeszli. Dzisiaj przyjrzymy się, jak dawniej oddawano cześć zmarłym na ziemiach polskich.

Maj zamiast listopada?

Dzisiaj jest dla nas oczywiste, że obchody Wszystkich Świętych mają miejsce w listopadzie. Na początku istnienia święta obchodzono go 13 maja, jako upamiętnienie tych, którzy umarli śmiercią męczeńską za wiarę chrześcijańską. Papież Grzegorz III przeniósł datę na 1 listopada i uznał, że tego dnia należy uczcić nie tylko pamięć męczenników, ale i tych, których dusze dostały się do nieba. Co ciekawe powód przeniesienia święta był mocno przyziemny. Do Rzymu ściągały rzesze pielgrzymów, których trudno było wyżywić w maju, a więc w czasie przed zebraniem plonów.

Wszystkich Świętych w PRL-u

Chociaż geneza święta Wszystkich Świętych sięga czasów pogańskich, współcześnie mocno kojarzy się z religijnymi obchodami. Władze w PRL-u były przeciwne obchodom tego święta i starano się nadać mu bardziej świecki charakter. Stąd też wprowadzono nazwę Dzień Wszystkich Zmarłych lub po prostu Święto Zmarłych. Co więcej, chociaż podtrzymano 1 listopada jako dzień wolny od pracy, uznano, że już 2 listopada będzie zwykłym dniem roboczym. Warto wspomnieć, że Polacy chcieli za wszelką cenę kontynuować tradycję uczczenia pamięci zmarłych, dlatego tłumnie odwiedzali cmentarze pierwszego, a nie drugiego listopada. Dzisiaj to 1 listopada jest Dniem Wszystkich Świętych, a 2 listopada pozostał Dniem Zadusznym lub tak zwanymi Zaduszkami.

Ugaszczanie dusz

Zgodnie z ludowymi wierzeniami, w nocy z 31 października na 1 listopada miała miejsce niesamowita msza. Prowadził ją zmarły kapłan, a dusze zmarłych gromadziły się w kościele. Po nabożeństwie miały z kolei udać się procesją na cmentarz. Wierzono również, że w tę noc dusze zmarłych odwiedzają domy żywych, dlatego też pozostawiano uchylone drzwi lub okna. Co ciekawe domownicy mieli poruszać się ostrożnie, aby nie „wpaść” na przechadzającą się po domu duszę. W ten sposób powstał zwyczaj nazwany „ugaszczaniem dusz”, który polegał na wykładaniu na stoły małych bochenków chleba nazywanych peretyczkami (w niektórych rejonach Polski były to powałki). Na chlebkach odciskano krzyż oraz inicjały zmarłego. Dodatkowo na parapecie pozostawiano kaszę oraz butelkę wódki. Warto również wspomnieć o tym, że chlebek pieczono kilka dni wcześniej, ponieważ rozpalanie ognia 1 listopada mogło zdenerwować dusze, mające wygrzewać się w piecu. Zwyczaj „ugaszczania dusz” został zastąpiony przez tak zwane wypominki za zmarłych, czyli modlitwę odmawianą przez księdza, podczas której wymienia się zmarłych z imienia i nazwiska.

Zapalanie zniczy

Nieodłącznym elementem tradycji związanymi z obchodami Wszystkich Świętych jest zapalanie zniczy na znak pamięci o tych, którzy odeszli. Zapalanie ognia na miejscach pochówku wywodzi się z czasów przedchrześcijańskich, a mianowicie z dziadów. Światło miało wskazać drogę duszom, które podczas obchodów dziadów miały odwiedzać świat żywych, oraz je ogrzać. Według chrześcijańskich wierzeń ogień symbolizuje Boga, oznacza również wieczność i życie, rozjaśnia mrok i niszczy grzech.


Zobacz również: 🡆 Tanatofobia - strach przed śmiercią