Aleksandra Molka

Aleksandra Molka

55 lat

data urodzin:
24-03-1955
data śmierci:
08-05-2010
krótki URL:
Zatrzymał się czas w niebiosach.
To Ola przyszła tam nocą.
Zaćmiła wszystkich swym blaskiem.
Swojej miłości mocą.
I Bóg się pochylił ku Oli:
- wróciłaś moje Kochanie...
Jakże tęskniłem za Tobą...
Usiądź i zjedz śniadanie.

=====================================

Nie płaczcie kochani moi,
Ja patrzę na Was co rano.

Jak tylko oczy otworzę
i skrzydła anielskie rozłożę
To zaraz lecę do Was
pomimo, że jestem tu - w Niebie

Lecę, by Was utulić,
do serca mego przytulić
głaskać Wasze włosy rozwiane
i skleić serca złamane.

I znajdziecie mnie w listku na drzewie
I wiatru ciepłym powiewie
I w jasnym słońca promieniu
I w ptaku co siadł na ramieniu.

W Tatrach i szumie morza
W tęczy łuku, barwnym jak zorza
W Waszych czułych uściskach
Bo jestem tak bardzo blisko...

I śpiewam Wam liści szelestem
I kocham - przy Was jestem
W zachodzie i we wschodzie słońca
Ja będę z Wami do końca...
Zgłoś nadużycie
Galeria jest pusta
Zapal świeczkę

Poprzednia 1 2 3 4 5 ... 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 Następna

Aleksandra Molka

ciocia Aniołka Mateuszka G.

13 lat temu
(IP: XX)

"Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą" ( ks. Jan Twardowski ) [*].

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Anonim

13 lat temu
(IP: XX)

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

mama Bartosza Zachęś

13 lat temu
(IP: XX)

(*)

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Ania z rodziną

13 lat temu
(IP: XX)

Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.
"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi
i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko,
jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA..!!!"

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Córka Marta

13 lat temu
(IP: XX)

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Mirka

13 lat temu
(IP: XX)

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Iwona

13 lat temu
(IP: XX)

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

Ania

13 lat temu
(IP: XX)

[*] [*] [*]

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

JULKA

13 lat temu
(IP: XX)

Kochana Ciociu Olu
Przesyłam Ci dużo całusów i szczęścia.
Na pewno jesteś tam szczęśliwa.
Pamiętam o Tobie i bardzo Cię kocham.
Wiem, że Ty nigdy nie opuścisz nas.
Przesyłam wielkie serce dla Ciebie.
Bukiet serc i wielki tort jak ze snów.
Całusy [*] [*] [*]

Zgłoś nadużycie

Aleksandra Molka

ASIA

13 lat temu
(IP: XX)

Zgłoś nadużycie

Poprzednia 1 2 3 4 5 ... 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 Następna